Kiedyś lubiłem rysować domki, szopy - nierzadko opuszczone. Ale okazało się, że gdy taki budyneczek narysuję, to po jakimś czasie jest on spalony, rozwalony czy rozebrany. Dotarło do mnie, że jest taka prawidłowość, iż narysowanie przynosi tym obiektom nieszczęście, powoduje ich zniszczenie. Jeszcze się najpierw wahałem czy nie wnioskuję zabobonnie, jak ciemnogród. Więc obmyśliłem jeszcze test naukowy. Był u nas na Mazowszu dawniej malarz Chełmoński (ur. w Boczkach k. Łowicza), malował również chaty, np w okolicach Kuklówki. Wziałem pod pachę jego album i pojechałem do Kuklówki, gdzie on malował chaty ze strzechami. Schodziłem calą okolicę. Ani jedna chata namalowana przez Chełmońskiego nie zachowała się! Odtąd już nie rysuję domków. Choć brak mi dawnej przyjemności, bardzo się cieszę. Bo ile domków musiałem uratować ich nie rysując.